Niech mi to ktoś w końcu wyjaśni!
Jak to jest: spotykasz nieznaną Ci osobę, nieraz zupełnie z innej planety, kompletnie do siebie nie pasujecie, lubi to czego Ty nie lubisz, nosi to, co Tobie się od zawsze kompletnie nie podoba, ma poglądy przeciwne do Twoich, szuka w życiu czegoś innego, więc...? Dlaczego wpadamy jak śliwka w kompot
w związek z przypadkową, niepasującą do nas jednostką? Chemia? Fermony? Paraliż mózgu??? Chyba coś koło tego. A zwie się to: zakochaniem ;)