piątek, 14 września 2012

...współczesny związek

Świat się zmienia. Szybko. Zastraszająco szybko.
Czasem mam wrażenie, że mężczyźni nie nadążają, że się zgubili. Zostali gdzieś w pół drogi i patrzą zaskoczeni na kobiety. Nie rozumieją, co się stało.
Czy to baby poszalały czy oni zwyczajnie odpadli w przedbiegach?


Dawniej, choć jeszcze przecież nie tak dawno było tak:
Mój dziadek pracował. na dwóch etatach. I dodatkowo realizował pasję muzyczną grając w kapeli. W domu bywał rzadko, najczęściej skonany po robocie. Jadł, kładł się spać, znów wstawał i wychodził. I tak wkoło. Pieniążki przynosił. W domu dobrze się działo.
Babcia nie pracowała zawodowo. Zajmowała się domem i dziećmi (dwójka). Dodatkowo miała dwa ogrody, które uprawiała, więc świeżych jarzynek nie brakowało. Roboty też. W domu czysto, dzieci grzeczne, dziadek spokojny, garnek pełny. Babcia do dziś wspomina to z nostalgią.
(Dziadek pewnie mniej rzewnie to wspomina, bo zmarł zaraz po 60-tce. Chyba nie wytrzymał tempa. Ale babcię kochał nad życie. Nigdy nie narzekał. Nigdy!)

W czasach mojej mamy małżeństwo przeszło ewolucję. Kobiety już pracowały. Pełna gębą były obywatelkami kraju i świata. W fabrykach, biurach, zakładach pracy, sklepach, na ciągnikach... Wszędzie ich było pełno.
Kobiety się dostosowały. Ale mężczyźni nie. Bo po powrocie do domu facet jak dawniej siadał w fotelu, brał gazetę do ręki i czekał na obiad. A kobieta? Po etacie w pracy zaczynała drugi etat w domu. Wszystko spadało na nią - sprzątanie, gotowanie, wychowywanie. Wszystko. A przypominam, że kolejki były, w sklepach puste półki... Ciężkie to były czasy. Ciężkie dla kobiet. Ale przetrwały.
Zaczęły się pojawiać rozwody. Coraz częściej. Bo kobiety zaczęły dostrzegać, że potrafią przetrwać same. I że lepiej samej niż z pijakiem czy darmozjadem. Ewolucja...

Dzisiejsze pokolenie to już zupełnie inne panie. Co prawda kilka dinozaurów wciąż żyjących jak za Gierka by się znalazło, ale to już margines ;)
Współczesna kobieta pracuje, rozwija się, robi karierę. Dzieci rodzi po 30-stce (jeśli w ogóle rodzi), bo wcześniej ustawia się zawodowo. Wychodzi za mąż świadomie lub świadomie z tego rezygnuje. Wiele potrafi sama. Pomaluje mieszkanie, wbije gwoździe, naprawi gniazdko. (Wierzcie mi, że jak miałam naprawić spłuczkę w toalecie to pytałam o radę kuzynkę, a nie faceta. Doskonale mi wyjaśniła jak to zrobić :))

A co z dzisiejszym mężczyzną? Cóż...
Ci, którzy  dostrzegli trendy nauczyli się sprzątać, gotować, prać, zmieniać pieluchy. Niejeden lepiej niż matka zna potrzeby swojej pociechy i potrafi godzinami rozwodzić się nad wyższością ciasta marchewkowego nad piernikiem :) Płeć zrównała się z płcią, różnice zanikają. Czas to zrozumieć drodzy panowie.

A ten, który nie pojmie i zechce tkwić w starych poglądach? No cóż... Ewolucja galopująca - stratuje.
Wyginie. Jak cała reszta dinozaurów :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz