Skąd się wzięły, to wiemy. Ale po co je wynaleziono? Miały nam pomóc uzewnętrznić uczucia czy raczej wprowadzić w zakłopotanie obowiązkową sztuczną procedurą?
Jak to ma przebiegać?
Ano tak:
Wersja dla początkujących:
Kupujemy walentynkową kartkę i wysyłamy ją obiektowi naszych uczuć. Oczywiście anonimowo. Kartka powinna być maksymalnie tandetna.
Nie pytajcie mi po jakiego groma. Skoro to anonimowe działanie, nasza ukochana czy ukochany i tak nie będzie mieć pojęcia kto to wysłał i zostaniemy niepoznani tak samo po jak i przed wysłaniem owej pocztówki. Jaki więc tu sens?
Wersja dla zaawansowanych:
Szykujemy kolację. Można wyjść do miasta (typowe dla początkującego związku). Można zjeść w domu. Gotujemy coś łatwego i mało absorbującego, bo trzeba zachować jeszcze jakieś siły na wieczór ;) Oczywiście w modzie są wszelkie afrodyzjaki - owoce morza, czekolada... Nie wiem jak działają na popęd, ale wystarczy że działają nam na psychikę ;)

No i rzecz jasna prezent - wszystko co czerwone, w serduszka i tandetne, będzie w sam raz :)
A tak naprawdę - po co to wszystko? Dla kogo wynaleziono to święto?
Dla tych niesmiałych, ktorzy nigdy nie zdecydowaliby się na pokazanie, że istnieją, a dzięki 14 lutego nagle mogą zaistnieć?
Dla tych mało romantycznych, którzy sami z siebie w życiu nie zaprosiliby nikogo na kolację przy świecach i nie wydusiliby z siebie prostego "Kocham"?
Czy nie jest tak, że poza chorobliwie nieśmiałymi i totalnie bezuczuciowymi jest to swoista pułapka, w którą wpadamy? Wchodzimy w ten schemat bez zastanowienia, nie pytamy sami siebie czy mamy ochotę dziś świętować czy nie, czy chcemy coś wyznać, czy to tylko przymus, bo ktoś tego oczekuje właśnie w tym dniu? Świętujemy, bo kalendarz nam każe dziś kochać?

Kochasz - świętuj to kiedy tylko chcesz. Marzysz o kimś - pokaż to 9-go. Nie musisz czekać na 14 lutego, by poczuć emocje. Zrób to dziś. Zrób to jutro, albo 1 marca. Wyjdź ze schematu!
Ja Walentynki mam tam gdzie mam. A kolację zjem 16-go. Bo czemu by nie? Z kimś wyjątkowym. Bo takiego znam. Bez przymusu. Bez pretekstu. Bez Walentynek. Bo chcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz