Boże Narodzenie tuż tuż. Zaczyna się tzw. "przedświąteczna gorączka". Szał zakupów, tłumy w centrach handlowych, wyścig o dobre miejsce parkingowe, wózek sklepowy, ten a nie inny towar...
I potrwa to do samych świąt, gdzie nawet w wigilię większość będzie drżała, czy kupiła dość drogie i eleganckie prezenty i czy nie wypadnie blado na tle pozostałych gości...
Mam kuzynkę za granicą. Pytałam niedawno jak wygląda tam Boże Narodzenie. Ujęła to krótko i dosadnie: prezenty, przyjęcia, gwar. Zero atmosfery, zero przesłania. Brak sensu.
Zmierzamy w tym samym kierunku?
Generalnie rzecz ujmując można stwierdzić, że święta coraz mniej przypominają religijne przeżycie i mają coraz mniej wspólnego z tradycją. Bo czy nasi przodkowie urządzali "Christmas party"? Albo przebierali się za brodatego, brzuchatego skrzata by ku uciesze dzieci wręczać drogie podarki i śpiewać amerykańskie piosenki? No skąd!
Kiedyś Mikołaj kojarzył się ze świętym biskupem i zwyczajem skromnych upominków. Choinkę przynoszono wigilijnym porankiem i wspólnie ubierano, jeśli w ogóle w chacie była. Bo nie jest to nasz polski zwyczaj. Przywędrował całkiem niedawno, z Niemiec.
Liczyło się coś innego - rodzina, przyjaciele, wiara i oczekiwanie związane z głębokim przekonaniem, że czekamy na narodzenie Zbawiciela.
Co więc dziś się dzieje w tym katolickim kraju? Czy zgubiliśmy już całkiem sens i treść Bożego Narodzenia? Mam nadzieję, że nie. Przecież nadal w wielu polskich domach czekamy na pierwszą gwiazdkę, by usiąść do wigilijnego stołu. W większości domów podzielimy się opłatkiem, pod obrusem pojawi się sianko, pod choinką mała stajenka. W niektórych przeczytamy fragment Pisma Świętego, zanucimy kolędy. A o północy pójdziemy na Pasterkę.
Mamy powód być dumni z tradycji i przywiązania do religii. Nie zatracajmy tego, przekazujmy nowym pokoleniom. Bo tylko dzięki temu święta mają znaczenie i można powiedzieć, że się je "przeżyło", a nie przejadło, przepiło, przesiedziało przed telewizorem. I dzięki temu mamy pewność, że jako naród, kultura i zwyczaje, nie zginiemy!
Zanim więc zaczniecie bieganinę po sklepach, bazarach, szkółkach leśnych, zatrzymajcie się na chwilę. Być może poczujecie prawdziwy zapach Bożego Narodzenia - przypomnicie sobie struclę babci i czy uśmiech nieżyjącego już ojca. Zwolnijcie. Znajdźcie czas na refleksję i ... na radość :)
Bo czas świąt to magiczny czas. Nie dzięki prezentom i smakołykom, a dzięki ludziom, którzy zasiądą obok Was przy stole. Dzięki tym, których kochacie i którzy Was kochają. Doceńcie to!
A szał zakupów zostawcie na styczeń. Opłaci się, bo zaczną się przecież poświąteczne wyprzedaże ;)
Marry Christmas ;) Ala S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz