Ten kraj niejednego wykończy...
Nic szczególnego: dostałam awizo do skrzynki. Nie byłam zaskoczona, spodziewałam się przesyłki z allegro. Z nawyku pomaszerowałam na pocztę.
Pani w okienku nieuprzejmym tonem poinformowała mnie, że to nie u nich. Adres ten sam, ale nie u nich. To niejaki InPost, a przesyłkę odebrać mogę w kiosku Ruchu, ten sam budynek, drugie wejście.
Poszłam.
Kiosk był już zamknięty. A w zasadzie nie kiosk, a okienko, bo widziałam, że w środku siedzi kobieta. Na okienku kartka: czynne 7-16. Oczywiście w tych godzinach to ja albo idę do albo z pracy, albo w pracy jestem. A że była minuta po 16-tej zapytałam grzecznie czy zechciałaby mi wydać przesyłkę, bo ja pracuję, nie mam jak, nie mogę itp. itd.
Ale skąd! Wygłosiła, że jej to nie obchodzi, bo ona zamyka. To pytam czy syn juro może odebrać? Ona, że jak dam synowi notarialne upoważnienie, to mu wyda.
No i mnie szlag trafił!